Odkrywanie i budzenie wewnętrznej, bezwarunkowej radości
Napisałem już trochę o koncepcji wewnętrznej, bezwarunkowej radości.
Teraz pora na konkretną praktykę, która pomoże ją odkryć w sobie i zacząć rozbudzać.
Założenie jest takie, że bezwarunkowa, wewnętrzna radość zawsze jest w nas, dostępna gdy się do niej zwrócimy. Przeszkodą jest ego, uwarunkowania które na nas nakłada i wikła w problemy na poziomie umysłowym.
Umysł ogarnięty pragnieniami do czegoś czego nie mamy oraz niechęcią do czegoś co mamy jest niezrównoważony i niczym burzowa chmura przysłania wewnętrzne słońce.
A więc receptą na przebudzenie radości jest
- Uświadomienie sobie, że ta bezwarunkowa radość już jest w nas samych
- Nauczenie się jak luzować ograniczające więzy ego
Uświadamiane wewnętrznej, bezwarunkowej radości
Warto obserwować siebie i swoje doświadczenia. Kiedy odczuwamy radość, czy tylko w przypadku interakcji z konkretnymi obiektami zewnętrznymi - ludźmi, zwierzętami, roślinami, rzeczami? Gdy te obiekty znikają to czujemy smutek?
Może są inne sytuacje? Warto ich poszukać. Uświadomić je sobie w trakcie doświadczania, co wtedy się dzieje?
Dla mnie dość często zdarza się, że spacer daje radość. Nieważne gdzie idę, z kim, czy w jaką pogodę. Samo obcowanie ze Światem takim jakim się przejawia w z chwili na chwilę w zupełności wystarcza. Doświadczam go wtedy z zaciekawieniem, otwartością i akceptacją.
Zauważyłem, że radość się kończy gdy umysł podpowiada, że gdzieś indziej może być lepiej, że powinienem właśnie tam być. Tracę dostrojenie do chwili obecnej i pojawia się subtelne zniecierpliwienie, czar pryska.
A więc takie doświadczenia pokazują mi, że kluczowy jest stan świadomości. Dostrojenie do tu i teraz powoduje, że nasze wewnętrzne słońce grzeje w całej swej okazałości.
Takie doświadczenia warto pielęgnować. Są fundamentami wiary w moc wewnętrznej radości. Służą jako kotwica gdy zaczyna nadciągać burza.
Rozdmuchiwanie chmur złości i smutku
Zdarza się, że jest dołek energetyczny. Ja dziś to przeżyłem, jeden z większych na przestrzeni kilkunastu tygodni. Ale uzbrojony w wiedzę i praktykę, zacząłem robić to o czym teraz napiszę :)
Gdy tylko zauważam, że mój umysł traci równowagę zaczynam się wycofywać z działania - nie zawsze się to udaje. Tzn. kieruję uwagę do środka, raczej nie staram się pouczać, dawać rad, wchodzić w dyskusje - to jest trudne i niebezpieczne. Interakcja z innymi, gdy samemu ma się rozpalone ego zazwyczaj kończy się pożarem.
Wycofując się i kierując uwagę do wnętrza zaczynam obserwować doznania fizyczne i stan umysłu - jego treści. To pomaga zorientować się jakie skazy wypływają - do czego odczuwam niechęć i do czego mnie ciągnie - jakie mam pragnienia.
Na tyle na ile mogę sobie pozwolić obserwuję siebie. Daję uwagę temu wszystkiemu co się dzieje. Jest to szansa, żeby uświadomić sobie uwarunkowania umysłu. Same uświadomienie sobie jest już uzdrawiające, ponieważ często takie uwarunkowania mają moc tylko wtedy gdy działają z ukrycia. Opierają się na błędnym założeniu (że coś mi się należy, że ktoś powinien postępować w określony przez mój umysł sposób itp.). Uświadomienie sobie tego powoduję autokorektę. Można to zaobserwować poprzez pojawiającą się akceptację odnośnie tego co się dzieje na zewnątrz. Akceptację wynikającą ze zrozumienia - proszę nie mylić z biernością wynikającą z rezygnacji.
Taka obserwacją może być trudna gdy umysł nieźle się już rozhulał i widzimy wszystko w smoliście czarnych barwach. Wtedy można odwrócić uwagę od problemu i np praktykować medytację uważnego oddechu, położyć się i odpocząć nie myśląc o problemach. Ogólnie zrobić coś co nas trochę zdystansuje i zrelaksuje, a potem powoli z odświeżonym umysłem ponownie skonfrontować się z problemem.
Pobudzanie wewnętrznej radości
Warto też pobudzać nasz wewnętrzny, radosny ogień. W zasadzie warto to robić zawsze. Jedyny wyjątek to gdy czujemy się bardzo źle i nasz umysł jest mocno wzburzony. Wtedy warto najpierw zająć się przyjrzeniem się tym co wypłynęło na powierzchnię i spowodowało dysonans. Inaczej możliwe jest, że przykryjemy nasze smutki zewnętrzną radością.
Co pobudza wewnętrzną radość? Na mnie działa:
- Obcowanie z naturą - spacer po lesie, nad morzem, w górach, łąkach. Praca w ogrodzie.
- Poranne bieganie. Wysiłek fizyczny, który ogólnie relaksuje umysł i nie obciąża za mocno ciała.
- Pod koniec dnia (często trudnego) usypianie dzieci. Czytanie im, wspólne rozmowy. Leżenie obok w ciemności i ciszy, wsłuchując się w rytm oddechów.
- Gra na instrumencie, żonglowanie, jazda na deskorolce - tu w zasadzie aktywność nie ma większego znaczenia, bardziej chodzi o stan flow. Robienie czegoś na granicy umiejętności, pobudza entuzjazm i ochotę do działania.
- Uwielbiam pisać. Ten blog stał się moim miejscem na codzienne zrzuty umysłu. Dziś miałem ciężki dzień - brak satysfakcji z pracy - bo mogłem coś zrobić lepiej. Kłótnia z córką - bo mogła się inaczej zachowywać. Brak samoakceptacji - bo jak mogłem tak zaniżyć poziom świadomości.
Po tym wszystkim zrobiłem wiele z tego co tu napisałem, a teraz stawiam kropkę kończąc ten wpis.
Wewnętrzny ogień znowu płonie 🔥