Przemakające buty i zrównoważony umysł
Lubię dobre rzeczy.
Dobre czyli takie, które mają odpowiednią jakość, wygląd i funkcjonalność.
Użytkowanie ich sprawia mi radość.
Dla przykładu samochód. Niepozorna Skoda Fabia. Za każdym razem gdy wsiadam i jadę odczuwam radość, satysfakcję z jazdy i wdzięczność.
Ale nie zawsze jest tak kolorowo.
W poprzednim roku przyszedł czas na wymianę butów trekingowych.
Nowe okazały się pod wieloma względami lepsze. Bardziej dopasowane, cieplejsze. Trochę obcierały na początku, ale to przeszło.
W tym sezonie jest śnieg. I tu ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że zaczynają przemakać.
Tak jak wcześniej nakładając je i chodząc w nich odczuwałem komfort, radość i wdzięczność, że mam takie wygodne buty, tak teraz zacząłem odczuwać irytację i złość.
Producent dał plamę, membrana nie daje rady, przepuszcza wodę.
Trzeba je zareklamować.
Odesłać.
Beznadzieja.
Potrzebuję tych butów, żeby wychodzić na dwór.
W którymś momencie naprawdę nieźle się nakręciłem, przez czarne okulary inne rzeczy i sprawy też zaczęły mnie irytować i dołowć.
Gdy to sobie uświadomiłem, przeanalizowałem sytuację i podszedłem inaczej do tematu.
Buty w prawdzie trochę przemakają ale:
- nie ma tragedii, dalej jest ciepło i po kilku godzinach wciąż sucho,
- w domu je dosuszam,
- dalej są wygodne,
- gdy się skończy sezon, będę faktycznie w stanie je zareklamować
Najważniejsze, że tą sytuację mogę (i teraz traktuję) jako okazję do:
- rozwoju akceptacji
- postrzeganie dołującego problemu jako wyzwanie do rozwiązania (dobry nawyk)
- kolejna kotwica, żeby obserwować zaczepki umysłu i powracać do chwili obecnej
Sam taki proces przemiany wyraźnie poprawił moje samopoczucie i przywrócił moc twórcy własnego życia
Dobre czyli takie, które mają odpowiednią jakość, wygląd i funkcjonalność.
Użytkowanie ich sprawia mi radość.
Dla przykładu samochód. Niepozorna Skoda Fabia. Za każdym razem gdy wsiadam i jadę odczuwam radość, satysfakcję z jazdy i wdzięczność.
Ale nie zawsze jest tak kolorowo.
W poprzednim roku przyszedł czas na wymianę butów trekingowych.
Nowe okazały się pod wieloma względami lepsze. Bardziej dopasowane, cieplejsze. Trochę obcierały na początku, ale to przeszło.
W tym sezonie jest śnieg. I tu ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że zaczynają przemakać.
Tak jak wcześniej nakładając je i chodząc w nich odczuwałem komfort, radość i wdzięczność, że mam takie wygodne buty, tak teraz zacząłem odczuwać irytację i złość.
Producent dał plamę, membrana nie daje rady, przepuszcza wodę.
Trzeba je zareklamować.
Odesłać.
Beznadzieja.
Potrzebuję tych butów, żeby wychodzić na dwór.
W którymś momencie naprawdę nieźle się nakręciłem, przez czarne okulary inne rzeczy i sprawy też zaczęły mnie irytować i dołowć.
Gdy to sobie uświadomiłem, przeanalizowałem sytuację i podszedłem inaczej do tematu.
Buty w prawdzie trochę przemakają ale:
- nie ma tragedii, dalej jest ciepło i po kilku godzinach wciąż sucho,
- w domu je dosuszam,
- dalej są wygodne,
- gdy się skończy sezon, będę faktycznie w stanie je zareklamować
Najważniejsze, że tą sytuację mogę (i teraz traktuję) jako okazję do:
- rozwoju akceptacji
- postrzeganie dołującego problemu jako wyzwanie do rozwiązania (dobry nawyk)
- kolejna kotwica, żeby obserwować zaczepki umysłu i powracać do chwili obecnej
Sam taki proces przemiany wyraźnie poprawił moje samopoczucie i przywrócił moc twórcy własnego życia