Huśtawka nastrojów - emocjonalny rollercoaster
Od ostatniego kursu medytacji sporo się zmieniło u mnie.
Po medytacji, a zwłaszcza po kursach oczekuję pozytywnych zmian, zwłaszcza tych długofalowych.
A aktualnie, po kilku miesiącach od kursu doświadczam niezłych wahań nastrojów, dosłownie jeżdżę na emocjonalnym rollercoaster.
Powoli zaczynam zauważać wzorce... ale sytuacja jest bardziej skomplikowana niż mi się wydawało na początku.
W wyniku praktykowania medytacji vipassana powierzchowna warstwa uwarunkowań została rozpuszczona. Teraz doświadczam ciągłego procesu wypływania głębszych uwarunkowań na powierzchnię.
Dzieje się to zarówno w ciele - świadomość penetruje coraz głębsze i subtelniejsze obszary fizycznego świata. Ujawniają się kolejne napięcia i rozluźniają się jedno po drugim.
Ale też ma to miejsce na płaszczyźnie umysłu. Doświadczam zachowań - reakcji, które wcześniej nie miały miejsca. Są to często małe drobiazgi, które powodują irytacje. Lęki, niechęci odnoszące się do sytuacji, które wcześniej były od nich wolne.
Na początku widziałem w tym regres. Coś jak bym cofnął się w rozwoju, nabawił się nowych uwarunkować. Ale po dłuższej obserwacji tego co we mnie zachodzi zauważyłem, że tak nie jest. To kolejna warstwa uwarunkować zaczęła wychodzić na światło dzienne. Wcześniej nie było miejsca aby się te uwarunkowania - reaktywność umysłu mogła zamanifestować. Scena była zajęta innymi skazami. A gdy one zniknęły przyszedł czas na kolejne.
Niby nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Kolejny krok na drodze do ostatecznego oczyszczenia.
Problematyczne jest to, że wcześniej pracowałem głównie na płaszczyźnie ciała fizycznego - nie mam wprawy w obserwowaniu umysłu i sfery emocjonalnej.
Drugą kwestią i to bardziej bolesną jest to, że doświadczam umysłu mocno nasączonego egocentryzmem. Zachowuje się samolubnie i ranię tym siebie i swoich najbliższych.
Są momenty gdy jest już mi bardzo z tym ciężko.... ale cóż... obserwuję i na tyle ile mogę wstrzymuję się od działania będąc w dołku emocjonalnym.
W końcu przez ciemne chmury zaczynają przenikać promienie słoneczne.... nie ma co się ekscytować, chmury nie znikną na zawsze 😉