Naturalne wstawanie - pobudka bez budzika
Kilka miesięcy temu całkowicie zrezygnowałem z budzika.
Miałem już takie okresy wcześniej.
Wstawałem wtedy w naturalny sposób wcześnie rano.
Podczas kursu Vipassany i po nim, naturalnie budziłem się o 4 rano, miałem wtedy czas żeby medytować z rana.
Z czasem wstawałem co raz później więc zacząłem korzystać z budzika. Z tą różnicą, że zamiast głośnego sygnału miałem subtelny gong, który powtarzał się co 15 minut.
Dzięki temu, jak byłem w trakcie głębokiego snu to budzik mnie nie wybudzał, spałem dalej.
Budziłem się w płytszej fazie, byłem wtedy wypoczęty
Kilka miesięcy temu obejrzałem występ Matta Walkera: Sen to twoja supermoc.
Uświadomiłem sobie, że całkiem możliwe, że nie dosypiam. I mimo subtelnego budzika, nie wstaję w pełni naturalnym i optymalnym momencie.
Ostatecznie pożegnałem budzik i od tego czasu budzę się naturalnie.
Jedna ważna rzecz się zmieniła.
Moja akceptacja naturalnego rytmu. Jeżeli ciało potrzebuje snu do godziny 7:00, to lepiej, żeby tak było, niż żebym wstawał wcześniej i medytował.
Mam mocne uwarunkowanie na potrzebę wczesnego wstawania, żeby móc ćwiczyć, medytować, czytać książki - ogólnie to jest mój cenny moment, gdy nic mnie nie rozprasza.
Gdy wstawałem później, miałem wyrzuty sumienia, że zmarnowałem poranek.
Teraz moje podejście się zmieniło i niezależnie od tego kiedy wstanę czuję się z tym ok. Mam w sobie akceptację i przekonanie, że ciało wie lepiej.
Inna sprawa, że prawie zawsze budzę się wcześnie, między 4:00 a 5:00.
Czasem jeszcze odczuwam zmęczenie więc z pełną akceptacją dosypiam w odpowiednim momencie, w chwili gdy ciało chcę.
Ostatnio takie dosypianie zaowocowało doświadczaniem spontanicznych świadomych snów - o tym napiszę więcej już niebawem.
Miałem już takie okresy wcześniej.
Wstawałem wtedy w naturalny sposób wcześnie rano.
Podczas kursu Vipassany i po nim, naturalnie budziłem się o 4 rano, miałem wtedy czas żeby medytować z rana.
Z czasem wstawałem co raz później więc zacząłem korzystać z budzika. Z tą różnicą, że zamiast głośnego sygnału miałem subtelny gong, który powtarzał się co 15 minut.
Dzięki temu, jak byłem w trakcie głębokiego snu to budzik mnie nie wybudzał, spałem dalej.
Budziłem się w płytszej fazie, byłem wtedy wypoczęty
Kilka miesięcy temu obejrzałem występ Matta Walkera: Sen to twoja supermoc.
Uświadomiłem sobie, że całkiem możliwe, że nie dosypiam. I mimo subtelnego budzika, nie wstaję w pełni naturalnym i optymalnym momencie.
Ostatecznie pożegnałem budzik i od tego czasu budzę się naturalnie.
Jedna ważna rzecz się zmieniła.
Moja akceptacja naturalnego rytmu. Jeżeli ciało potrzebuje snu do godziny 7:00, to lepiej, żeby tak było, niż żebym wstawał wcześniej i medytował.
Mam mocne uwarunkowanie na potrzebę wczesnego wstawania, żeby móc ćwiczyć, medytować, czytać książki - ogólnie to jest mój cenny moment, gdy nic mnie nie rozprasza.
Gdy wstawałem później, miałem wyrzuty sumienia, że zmarnowałem poranek.
Teraz moje podejście się zmieniło i niezależnie od tego kiedy wstanę czuję się z tym ok. Mam w sobie akceptację i przekonanie, że ciało wie lepiej.
Inna sprawa, że prawie zawsze budzę się wcześnie, między 4:00 a 5:00.
Czasem jeszcze odczuwam zmęczenie więc z pełną akceptacją dosypiam w odpowiednim momencie, w chwili gdy ciało chcę.
Ostatnio takie dosypianie zaowocowało doświadczaniem spontanicznych świadomych snów - o tym napiszę więcej już niebawem.