Nawyk codziennej medytacji rano i wieczorem
Kilka razy w swoim życiu miałem ciąg nieprzerwanej, codziennej praktyki medytacyjnej.
Poranna medytacja na dobry początek dnia, a po całym dniu wieczorna medytacja na zakończenie dnia.
Ale dopiero niedawno zauważyłem bezpośrednio w swoim samopoczuciu jak wielkie korzyści ma taki nawyk.
Po ostatnim kursie medytacji Vipaassana wróciłem do domu z silną determinacją utrzymania ciągłości praktyki. Przez niemal 2 miesiące medytowałem minimum 1 godzinę z rana i 1 godzinę wieczorem. Często sesje były dłuższe ponieważ wyraźnie czułem, że proces oczyszczania umysłu na jego powierzchni nie jest zakończony.
Potem przytrafił się weekendowy wyjazd, mocno rekreacyjny.
Powróciły stare nawyki - nikotyna, THC.
Wieczorne sesje rekreacyjno-rozluźniające przedłużyły się do kolejnego tygodnia.
Zacząłem wstawać późno i byłem mocno zamulony. Przestałem medytować z rana.
Po tygodniu takiego używkowego ciągu zacząłem się męczyć. Wyraźnie wpadłem w sidła pragnień i niechęci.
Odstawiłem używki i wznowiłem medytację z rana wieczorem.
Powoli wracam do równowagi, ale czuję, że wypłynęło na wierzch sporo niechęci do wysiłku. Więc najprawdopodobniej czekają mnie trudne sesje medytacyjne, w których główną atrakcją będzie opadająca głowa i odpływający umysł... takie Prawo Natury, taka Dhamma :)
Poranna medytacja na dobry początek dnia, a po całym dniu wieczorna medytacja na zakończenie dnia.
Ale dopiero niedawno zauważyłem bezpośrednio w swoim samopoczuciu jak wielkie korzyści ma taki nawyk.
Po ostatnim kursie medytacji Vipaassana wróciłem do domu z silną determinacją utrzymania ciągłości praktyki. Przez niemal 2 miesiące medytowałem minimum 1 godzinę z rana i 1 godzinę wieczorem. Często sesje były dłuższe ponieważ wyraźnie czułem, że proces oczyszczania umysłu na jego powierzchni nie jest zakończony.
Potem przytrafił się weekendowy wyjazd, mocno rekreacyjny.
Powróciły stare nawyki - nikotyna, THC.
Wieczorne sesje rekreacyjno-rozluźniające przedłużyły się do kolejnego tygodnia.
Zacząłem wstawać późno i byłem mocno zamulony. Przestałem medytować z rana.
Po tygodniu takiego używkowego ciągu zacząłem się męczyć. Wyraźnie wpadłem w sidła pragnień i niechęci.
Odstawiłem używki i wznowiłem medytację z rana wieczorem.
Powoli wracam do równowagi, ale czuję, że wypłynęło na wierzch sporo niechęci do wysiłku. Więc najprawdopodobniej czekają mnie trudne sesje medytacyjne, w których główną atrakcją będzie opadająca głowa i odpływający umysł... takie Prawo Natury, taka Dhamma :)
Obym rozwijał determinację w utrzymywaniu praktyki medytacyjnej.
Obym rozwijał mądrość pozwalającą mi kroczyć drogą Dhammy.
Oby wszystkie istoty żyły w harmonii i szczęściu.
Obym rozwijał mądrość pozwalającą mi kroczyć drogą Dhammy.
Oby wszystkie istoty żyły w harmonii i szczęściu.