Zawór bezpieczeństwa - ochrona przed narastającą frustracją
Ostatnio miałem kilka wybuchów.
Wydawało się, że wszystko jest ok.
Ale przytrafiła się jedna niemiła sytuacja, potem kolejna, potem coraz łatwiej było chwytać następne.
"Im dalej w las, tym więcej drzew"
Zanim się nie obejrzałem wulkan zaczął ziać ogniem.
A gdy emocje już opadły i trzeba było się zmierzyć ze zniszczeniami... nic miłego.
Znalazłem dość proste w wykonaniu ćwiczenie.
Taki zawór bezpieczeństwa, żeby wewnętrzne ciśnienie nie wzrosło zbyt mocno.
W ciągu dnia, co jakiś czas zatrzymuję się w działaniu i przyglądam się sobie - wewnętrznie.
Sprawdzam jakie sygnały wysyła do mnie ciało - czy są jakieś wyraźnie napięcia.
Zadaje sobie pytania
Pytania tego pokroju ukazują czy nie ma jakiegoś konfliktu z rzeczywistością.
Czy oczekiwania nie psują zabawy w radosne życie.
Jeśli coś jest nie tak, trzeba się z tym uporać.
Dla mnie szybka i dość skuteczna metoda to wyrażenie tego co mi nie pasuje.
Na głos lub na papierze.
Zazwyczaj biorę kartkę papieru, na środku piszę "Zrzut umysłu" i dookoła myśli, które plączą się w umyśle.
Np
I tak dalej.
To pozwoli nieco wyjść ze strumienia myśli, przestać się z nim identyfikować i wystąpić w roli obserwatora.
Przecież to oczywiste, że nie jestem swoimi myślami, one nie są wyrocznią i faktami. Myśli to tylko myśli, projekcje umysłu, nic więcej.
Jeżeli to za mało to robię dłuższą przerwę, idę sobie poleżeć i poobserwować napięcia w ciele. W takiej sytuacji zawsze coś wyskakuje niemiłego na powierzchnię i można z tym popracować.
Ale można działać zanim wulkan zacznie prychać siarczystym dymem.
Tutaj przydaje się praktyka uważności i obserwacji umysłu.
Jeżeli zauważam osądzającą myśl, np "Ta osoba mnie denerwuje" to zmieniam to na "Pojawiła się myśl, że ta osoba mnie denerwuje" i tak pozostaję w roli obserwatora umysłu, nie następuje identyfikacja.
Oczywiście umysł będzie podkładał kolejne koncepcje do łyknięcia.
Uważność to klucz
Wydawało się, że wszystko jest ok.
Ale przytrafiła się jedna niemiła sytuacja, potem kolejna, potem coraz łatwiej było chwytać następne.
"Im dalej w las, tym więcej drzew"
Zanim się nie obejrzałem wulkan zaczął ziać ogniem.
A gdy emocje już opadły i trzeba było się zmierzyć ze zniszczeniami... nic miłego.
Znalazłem dość proste w wykonaniu ćwiczenie.
Taki zawór bezpieczeństwa, żeby wewnętrzne ciśnienie nie wzrosło zbyt mocno.
W ciągu dnia, co jakiś czas zatrzymuję się w działaniu i przyglądam się sobie - wewnętrznie.
Sprawdzam jakie sygnały wysyła do mnie ciało - czy są jakieś wyraźnie napięcia.
Zadaje sobie pytania
- czy wszystko jest ok?
- jeżeli mógłbym coś teraz zmienić to co by to było?
- jeżeli nie mogę tego zmienić to czy potrafię to zaakceptować?
Pytania tego pokroju ukazują czy nie ma jakiegoś konfliktu z rzeczywistością.
Czy oczekiwania nie psują zabawy w radosne życie.
Jeśli coś jest nie tak, trzeba się z tym uporać.
Dla mnie szybka i dość skuteczna metoda to wyrażenie tego co mi nie pasuje.
Na głos lub na papierze.
Zazwyczaj biorę kartkę papieru, na środku piszę "Zrzut umysłu" i dookoła myśli, które plączą się w umyśle.
Np
- Ta osoba mnie wkurza
- Pogoda jest do dupy
- Bolą mnie plecy, mam tego dosyć chcę spać
- Nie chce mi się pracować, to jest nudne
- Kurwa, ten typ nie ogarnia
I tak dalej.
To pozwoli nieco wyjść ze strumienia myśli, przestać się z nim identyfikować i wystąpić w roli obserwatora.
Przecież to oczywiste, że nie jestem swoimi myślami, one nie są wyrocznią i faktami. Myśli to tylko myśli, projekcje umysłu, nic więcej.
Jeżeli to za mało to robię dłuższą przerwę, idę sobie poleżeć i poobserwować napięcia w ciele. W takiej sytuacji zawsze coś wyskakuje niemiłego na powierzchnię i można z tym popracować.
Ale można działać zanim wulkan zacznie prychać siarczystym dymem.
Tutaj przydaje się praktyka uważności i obserwacji umysłu.
Jeżeli zauważam osądzającą myśl, np "Ta osoba mnie denerwuje" to zmieniam to na "Pojawiła się myśl, że ta osoba mnie denerwuje" i tak pozostaję w roli obserwatora umysłu, nie następuje identyfikacja.
Oczywiście umysł będzie podkładał kolejne koncepcje do łyknięcia.
Uważność to klucz